środa, 4 stycznia 2017

Straszne kuleczki

Świąteczny prezent, czyli nowe kulki gejszy nie przypadł Żonie do gustu. A raczej trudno powiedzieć, czy przypadły, bo cały cas były jakieś niesprzyjające okoliczności, żeby wypróbować te cztery magnetyczne maleństwa. Jak się wkrótce okazało, to Pani sama generowała takie okoliczności. Obawiała się braku sznureczka. No, bo jak je wyciągnąć, gdy nie ma za co złapać? Przeczytawszy kilka tekstów na temat tego modelu kulek waginalnych doszedłem do wniosku,
że moja Pani nie jest osamotniona w tych obawach. Jednocześnie spotkałem wiele uspokajających opinii.

Wrócę jeszcze na chwilę do sylwestrowego wieczoru. Może nie powinienem tego pisać. Pani się to prawdopodobnie nie spodoba. Ale z drugiej strony podejrzewam, że nie jest jedyną kobietą, która ma takie przypadłości. Otóż Pani kichnęła, gdy byliśmy na parkiecie. Utwór był raczej spokojny, więc zbliżyła usta do mojego ucha i powiedziała:
- Musisz częściej robić mi te treningi z kulkami...

Wziąłem sobie do serca to polecenie, bo jest bardzo przyjemne dla mnie. Zakładanie i wyjmowanie Kulek buduje intymność i potrafi być niezłą rozgrzewką przed udanym seksem. Panie mówi, że czasem chodzenie po schodach potrafi Ją nieźle rozgrzać. kulki wewnątrz wibrują delikatnie i pobudzają.

W Nowy Rok poszły jeszcze te stare, na życzenie Pani. Wypadły same, gdy Pani podnosiła jedno z naszych dzieci. Szkoda, że Żona nie chodziła w nich trochę dłużej. Może trochę bardziej by Ją pobudziły, a na pewno miałbym przyjemność z wyjęcia ich. Następnego dnia już nie darowałem. I tak długo przeleżały zanim podarowałem je Pani. Skoro się zdecydowałem, chciałbym je przynajmniej przetestować.

Żona nie chciała. Próbowała podać jakieś powody, ale po przyciśnięciu okazało się, że chodzi o te obawy z wyjęciem. Zapewniłem, że będę przy Niej i we wszystkim pomogę. Już udało mi się zdjąć Jej majtki, a jeszcze się targowała, że nie chce wszystkich czterech od razu, że jak mam mieć wyjmowane operacyjnie, to woli dwie i tak dalej. No i właśnie między drugą, a trzecią mieliśmy wypadek. Nic groźnego. Poprzednich dwóch nie wepchnąłem zbyt głęboko, a już przyłożyłem trzecią. Wtedy magnesy się przyciągnęły. Żona zaczęła piszczeć, że Jej delikatną skórę w tych wrażliwych okolicach przyszczypnąłem i musiałem zrezygnować.

Po czasie przewidzianym na trening, zabrałem się za wyciąganie. Bardzo powoli, bardo delikatnie wsunąłem palec wskazujący do pochwy patrząc spokojnie w oczy ukochanej Pani. Podrzuciłem brwi, gdy poczułem pierwszą kulkę. Okazało się, że weszły głęboko i ułożyły się całkiem miło we jakimś zagłębieniu. Było mi bardzo przyjemnie penetrować palcem tę Grotę Rozkoszy. Wsadziłem palec najgłębiej jak mogłem, zgiąłem go lekko, obejmując kulkę, która była głębiej i przekręcając ku górze wypchnąłem powoli.

Chciałem być przynajmniej palcem jak najdłużej w Pani. Było to super przyjemne. Z drugiej jednak strony nie chciałem Jej zniecierpliwić. Była zaskoczona, że tak szybko i tak łatwo wyszły, a mogłem to zrobić nawet dwukrotnie szybciej. może mniej delikatnie, ale myk i wyciągnięte. I po strachu!

A trening? Beznadziejny! Przynajmniej tak stwierdziła Pani. Nic nie czuła. Nic! Wiedziałem, że nie będzie wibracji, ale sądziłem, że trening będzie trudniejszy. Mięśnie bardziej napięte, bo kulki są znacznie mniejsze.

Skoro tak słaba jest ocena treningu, co prawda tylko z dwoma kulkami, ale było słaba, to wczoraj zaproponowałem stare duże, wibrujące kulki ze sznureczkiem. Miałem nadzieję, że rozgrzeją mi Żonę, ale przy wyciąganiu znów chyba osiągnęliśmy efekt rodzenia. Duże kulki są wyciągane przy znacznym oporze mięśni dna miednicy. Pani powiedziała, że jednak woli te nowe, malutkie kulki przy następnej okazji. No i jak tu dogodzić kobiecie, gdy potrafi tak szybko zmieniać zdanie? Chociaż ja się bardzo cieszę, że mam tak wymagającą Panią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz