piątek, 11 maja 2018

Modlitwa

Podczas jednego z ostatnich spotkań przy grzanej kiełbasce i wódce, pojawił się temat modlitwy. Jako osoba nowo nawrócona nie mogę przejść obok tego obojętnie. Oczywiście tematem, który musi się pojawić przy wódce, gdy wszyscy mają już odpowiednią ilość alkoholu we krwi, jest polityka. Ale drugim tematem, który trzeba przerobić jest religia. Takie są moje doświadczenia. Ale teraz
trochę przesadzam. Tym razem nie było, aż tak źle. Po prostu pewien facet wyznał, że ma tak dobrą żonę, że czuje potrzebę odwdzięczenia się Bogu. A ta jego wdzięczność polega na tym, że nigdy do ławki nie siada w kościele i chodzi specjalnie na długie nabożeństwa, na których ma okazję klęczeć na twardej i zimnej posadzce. Wariat?

Wróćmy do mojej Żony. Też dziękuję Bogu za to, że jest taka jaka jest. I proszę w modlitwie o to, żebym potrafił Ją uszczęśliwić i żeby było Jej ze mną dobrze.

I znów, gdy wódka z mojej głowy nieco odparowała, zdałem sobie sprawę, jak bardzo egoistyczne są moje intencje. Skoncentrowany jestem na sobie. To w przypadku modlitwy chyba dobrze. Bo modlitwa ma mnie właśnie czynić lepszym człowiekiem. Pierwsza część jest jakby bez zarzutu, bo to ja mam potrafić uszczęśliwiać Żonę. Ale Żeby było Jej ze mną dobrze? Ze mną? A co ja jestem?

Ta modlitwa powinna brzmieć: Żeby było Jej dobrze! Ze mną, z sąsiadem, a może z kolegą z pracy, co za różnica? Aby było Jej dobrze.

No właśnie, bo nie wspomniałem, że inny facet, przy okazji tej samej wódki, zdradził plany swojej małżonki. Otóż zamierza ona pojechać na zagraniczną wycieczkę nad Morze Śródziemne. On zostanie opiekować się domem. No, zrobiło to na mnie wrażenie. Tym bardziej, że po chwili okazało się, że w przeszłości już realizowała takie wyprawy. Nie dopytywałem, czy to samotne wyprawy.

W naszym małżeństwie, trudno sobie nawet wyobrazić taką sytuację. Wszystko chcemy robić razem. Chociaż może warto zainspirować Żonę takim przykładem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz