piątek, 29 maja 2015

Pierwsze lanie

Na karę zasłużyłem na początku tygodnia, gdy niemal całą noc męczyłem małego. To było po Uczcie zmysłów. Ale Żona nie wiedziała jak mnie ukarać. Dziś zapowiedziała, że ma dla mnie karę. Zżerała mnie ciekawość przez cały dzień. Próbowałem podpytywać, ale nic nie zdradziła. Niby czułem, że za bardzo się wkręcam, ale strasznie byłem ciekaw. Już nie raz się zawiodłem, nie tyle na zapowiedziach mojej Żony, co na swoich wyobrażeniach o zapowiadanych
wydarzeniach. Tak było i tym razem. Okazało się, że karą ma być ręczne wyszorowanie kibla. Wyszorowałem oczywiście, ale z kary nie byłem zadowolony.

- A jak niby miałbym szorować sedes? Przecież zawsze się szoruje ręcznie.
- No tak - przyznała Żona.
- A poza tym to nie może być kara. - Dodałem - Szorowanie kibla to może być mój obowiązek. Ty ustalasz zasady. Mówisz, że mam od dziś dbać o czystość sedesu i najwyżej karać mnie będziesz, jak będzie zbyt brudno. - Żona uśmiechnęła się tylko, ale widać było zawstydzenie na Jej twarzy. Chyba zdała sobie sprawę, że to faktycznie gafa.
- To co ty byś chciał? - spytała
- Lej mnie. - podsunąłem, ale widziałem, że raczej nie ma na to szans.

Jakiś czas później Żona przyłapała mnie z otwartym blogiem, a kategorycznie zabroniła mi pisać w ciągu dnia. Rozzłościła się.
- Bedzie kara! Będzie lanie! Idź do łazienki - powiedziała ze złością, ale konspiracyjnie, bo tuż obok bawiły się dzieci. Poszedłem, bo akurat potrzebowałem opróżnić pęcherz. Na lanie nie liczyłem, uznałem, że to żart Żony.

Usiadłem na sedesie. Do łazienki weszła Żona z paskiem od spodni.
- Szybko, bo ja chcę siku - i na popęd lekko klepnęła mnie paskiem po udzie. Rzuciła go na podłogę. Załatwiła potrzebę, a ja w mędzyczasie podniosłem pasek podałem Jej i nie podciągając jeszcze spodni wypiąłem goły tyłek. Klepnęła mnie kilka razy, ale były tak delikatne, że mnie rozbawiła. Jednak z każdym uderzeniem było coraz mocniej. Stopniowała i badała ile mogę wytrzymać. Dostałem może z dziesięć razy, ale ostatnie były na tyle mocne, że wywołały mimowolny odruch.

Na to chyba czekała Żona. Uznała, że to wystarczy. Gdy odwróciłem się do Niej przodem, żeby przeprosić i podziękować za karę zobaczyła mojego sztywnego malca. Spojrzała tak, żebym widział, że patrzy i uśmiechnęła się z satysfakcją i błyskiem władzy w oczach.

Tak wyglądało pierwsze prawdziwe lanie. Sam nie wierzę, że mogę to napisać. Jestem bardzo zadowolony z Żony i z siebie. Nie wiem jakie były Jej wrażenia, ale nie mogę się doczekać, aż rozwinie się jeszcze bardziej. Na tyle, że będzie lała mnie dla własnej przyjemności, nie zważając na mój ból. Mimo moich jęków i krzyków. Mogę się nie doczekać, bo moja Żona to bardzo delikatna i wrażliwa osoba. Ale może obudzi się w Niej ta nutka sadyzmu, na którą z niecierpliwością czekam. Roszczeniowo to zabrzmiało, lecz wdzięczny za bicie i szczęśliwy dziś zasnę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz