Wieczorem cały czas
mówiłem o sobie. O tym co myślę o tej sytuacji, jakie mam
odczucia i oczekiwania. Nie była to zwyczajna rozmowa, tylko jakieś
uwagi rzucone w przelocie, żeby nikt nie usłyszał. Żona w końcu
się zniecierpliwiła, tymi uwagami. Faktycznie było tego chyba za
dużo. Zwyczajnie zafiksowałem się na punkcie pasa. Ale miałem
sporo uwag i wszystko chciałem przekazać wiernie Żonie.
Sikaniem byłem
zaskoczony. Szło sprawnie. Napletek był odciągnięty, więc
sikałem swobodnie na stojąco do umywalki. Opłukiwałem małego w
pasie i ręczniczkiem osuszałem. Spoko. Strumień moczu
nieprzewidywalny był tylko trochę za pierwszym razem.
Nieprzewidywalny, a jednak swobodnie zmieścił się w granicach
umywalki. Później panowałem nad nim niemal perfekcyjnie.
Przy którymś
sikaniu wyciągnąłem małego z klatki górą. Nie mogłem zdjąć
ringu z jąder, ale mały był wolny. Masturbacja możliwa. Gdyby
partnerka zaakceptowała, że coś takiego wisi na jądrach, to nawet
stosunek jest możliwy. Może nie do końca komfortowy z pasem
opinającym jądra, ale możliwy. Zawiodłem się. Pobiegłem z tym
do Żony. Trzeba zmienić ring na mniejszy. Oczywiście nie miała
czasu, żeby mnie uwolnić, a mnie nurtowała myśl, że dziś mam
dzień treningowy, a powinienem ten trening odbywać właściwie, a
nie ze zbyt dużym ringiem.
Dwukrotnie
zmiażdżyłem sobie jądro. Prawdopodobnie szew spodni docisnął.
Raz podczas gwałtownego wstawania przy Siostrze Żony. Aż usiadłem
z powrotem. Starałem się ukryć ból, ale nie wiem, czy się nie
zorientowała, że coś jest nie tak. Zamilkłem i czekałem, aż
trochę mi odda. Trzeba jednak bardziej uważać i nie można
zachowywać się zupełnie swobodnie. Spodnie nieco odstają. Jestem
z tego zadowolony. Nie widać co tam jest, a jednak coś widać. Mały
nie sprawiał takiego wrażenia, chyba, że we wzwodzie.
Po godzinie ciągłego
przypominania, że trzeba zmniejszyć ring byłem wolny. Zacząłem
przymierzać inne ringi. Zauważyłem, że są ponumerowane. Jedynką
jest oznaczony największy. Poprosiłem Żonę o podanie cyfry w
zakresie pięciu. Strzeliła w czwórkę. Prawie najmniejszy. W żaden
sposób nie mogłem się w niego zmieścić. Natomiast podczas prób
wielokrotnie podszczypywałem sobie skórę. Jest jej jednak sporo.
Cała moszna i dodatkowo skóra z członka, gdy ściągnie się
napletek. Wcisnąłem się w trójkę. Ale zaraz po zapięciu
zrobiłem test i również wydobyłem małego górą. Schowałem się
znowu do klatki, ale poprosiłem Żonę o zdjęcie zabawki. Okazała
się nieskuteczna. Byłem tym
przygnębiony.
Wczesnym
wieczorem, gdy nasza córka już zasnęła, a syn sam się zabawił,
dopadła mnie Żona. Fakt - położyłem się na chwilę. Żona
położyła się na mnie i zaczęła mnie posuwać. Wykonywała ruchy
kopulacyjne na moim tyłku. Zacząłem współpracować. Chciałem,
żeby miała orgazm. Zacząłem go robić rano Minetą bez finału,
a doszło jeszcze całe podniecenie związane z pasem cnoty. Ale nie
miałem
wtedy urządzonka na sobie. Podnieciłem się, a nie byłem
zablokowany, więc chciałem wypełnić Żonę, pokazać Jej, jak
może przydać się mój mały. Podniosłem się na rękach i
kolanach. Chciałem, żeby zeszła ze mnie. Ale Ona nie chciała.
Ocierała się o mnie nadal. Sięgnęła do małego. Trzymała go
razem z jądrami.
Po
minutce zrezygnowałem ze starań
o zmianę
pozycji.
Żona była na prostej do orgazmu. Położyłem się. Poddałem się
Jej poleceniom:
-
Wolniej... Rób większe kółka... – wykonywane przeze mnie ruchy
biodrami były
takie, jakich chciała Pani.
Chwilę
jeszcze trwały nasze zmagania. Dłużej niż się spodziewałem. Ale
zakończyło się szczęśliwie orgazmem Żony. Raczej był dobry:
długi i silny.
Po
tym Żona chciała mnie jeszcze zapiąć. Miałem odkurzać, czy coś
takiego. Rozczarowanie mojej Żony: urządzonko nie działa jak
magiczna różdżka – zapinasz, a mimo to nie spełniają się
wszystkie życzenia automatycznie. To
tak nie działa. Długotrwała abstynencja skłania do chętniejszego
wypełniania poleceń, a nie sam pas cnoty.
Chciałem,
żeby Żona zamknęła mnie samodzielnie. Moje rozczarowanie:
urządzonko nie działa jak kłódka – nie można zapiąć go w
ciągu sekundy jednym wprawnym ruchem (nawet po wielu długich
ćwiczeniach). Siedem elementów, które trzeba dopasować do siebie
bezpośrednio na genitaliach skutecznie wydłuża czas. A
wszędobylska skóra może być przycięta niemal przez każdy z
nich.
Pomogłem
Żonie. Byłem nieco złośliwy przy tym. Nigdy nie poświęciła
mojemu małemu tyle czasu i uwagi. Przez ponad pięć lat małżeństwa,
dwa i pół roku narzeczeństwa i wcześniejszego okresu chodzenia ze
sobą łącznie chyba nie poświęciła tyle czasu i uwagi mojemu
małemu. Okazało się, że słabo zna anatomię, nie mówiąc o
aspektach związanych z podnieceniem i zależnościami między
podnieceniem, a reakcją ciała. Oczywiście mowa o zainteresowaniu i
poznaniu wyłącznie mojego ciała. Bo podczas seksu czas łączny
znacznie przekraczał te pół godziny. Seksu nie wliczam, bo nie
uznaję jako zainteresowania moim małym faktu, że akurat jest w
pochwie Żony. A uwagi na pewno tyle nie miał. Byłem rozpieszczany.
Niby
rozpieszczany, a jednak przyszczypywany. Dlatego pomogłem Żonie.
Rozmiaru ringu z trójką
nie daliśmy rady włożyć. Czyżbym spuchł? Dwójkę
włożyliśmy,
ale po chwili zauważyliśmy, że jądra stają się fioletowe, sine.
Za
ciasno. Stanęło na jedynce. Zrobiłem co miałem zrobić, tak jak
chciała Żona, ale czułem se obolały.
Niesamowite
jest wrażenie, gdy chciałem się zbliżyć do Żony i uświadamiałem
sobie, że nie mam Jej czego zaoferować. Jakbym nie miał małego.
Mam go, ale już Jej go dałem i od Niej zależy, czy i kiedy zechce
go sobie wziąć. Dziwne. Niesamowite. Łapałem się na tym kilka
razy. Szybko uświadamiałem sobie, że Ona przecież doszła
godzinę, czy półtorej godziny wcześniej i moje umizgi nic nie
pomogą. Nie zechce mnie. Jest zaspokojona, a ja taki głody i
zamknięty. Na noc zostałem wypuszczony. Ćwiczymy i przyzwyczajamy
się stopniowo. Oboje się tego uczymy i poznajemy wytrzymałość
mojego organizmu na niedogodności i ciasnotę w kroku.
Sporo
jeszcze rozmawialiśmy, ale nie opuszczało mnie przygnębienie
związane z moimi rozczarowaniami. Przede wszystkim nieskuteczność
pasa. Zawsze mogę się wysunąć górą, a skoro wiem, że mogę to
prawdopodobnie będę to robił. Dodać należy więc rozczarowanie
mojej Żony. Kupa kasy wywalona, a efektów brak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz