niedziela, 7 czerwca 2015

Pedicure po imprezie

Wszystko poszło zgodnie z planem. Prawie wszystko. Była imprezka. Byłem po niej zmęczony, tak jak zaplanowałem. Ale zrobiłem pedicure, bo to było w planie, a nawet poza plan się troszkę wychyliliśmy z tym malowaniem. Bo zostałem do tej czynności zachęcony w sposób godny pozazdroszczenia. Nie było tylko adoracji stóp, a przecież planowałem także taką zabawę. Ale po kolei...


Na imprezie moja Żona dała piękny popis swojej władzy nade mną:
- Ty pijesz? - zauważyła w pewnym momencie, ale tak, żeby słyszeli wszyscy dookoła, właściwie to chyba wszyscy obecni - A pytałeś o pozwolenie?
- Nie. Przepraszam, że nie zapytałem, ale domniemałem zgodę, bo przecież kupowaliśmy razem i...
- A ja myślałam, że to piwo jest dla mnie! - skomplikowała moja Żona, robiąc wokół nas sporo zamieszania. Nie odezwałem się.
- No dobrze, skoro zacząłeś, to pij. Musimy jakoś wrócić... Ale żeby to było ostatni raz! - podkreśliła Żona.
Zaraz znajomy zaczął proponować, że może nas odwieźć, ale to nie było potrzebne. Chodziło o popis. Mam nauczkę. Rzeczywiście sądziłem,że piwo jest dla mnie. Przed imprezą wstąpiliśmy do sklepu. Wrzuciłem kilka butelek do koszyka, a Żona nie protestowała. Mam nauczkę. I znajomi przy okazji wiedzą kogo pytać, jeśli zechcą się ze mną napić.

Inna ciekawa konwersacja również toczyła się w czasie imprezy:
- Ale masz fajny lakier. Taki letni kolor. - zauważyła z zachwytem koleżanka.
- Mąż mi kupił. - przyznała moja Żona. Tak, to jeszcze ten sam lakier, który prezentowalem w Finansach.
- Ziuteczku, Ty mi chyba nigdy lakieru nie kupiłeś? - zwróciła się znajoma do swojego męża.
- No nie. - musiał przyznać jakby zawstydzony.
- Ale raz kupił mi kolczyki. - usprawiedliwiła nieszczęśnika koleżanka.
Podbudowała mnie ta rozmowa. Jestem z siebie naprawdę dumny. Pisałem w Higienie i estetyce, że zrobiłem przegląd kolczyków Żony, a większość z nich dostała ode mnie. Kupiłem Jej ich tyle, że mogłem zrobić przegląd. O lakierach nawet nie wspominam, bo mam na punkcie pomalowanych paznokci Żony po prostu fioła.

A po powrocie do domu Żona chciała pedicure. Wspominałem Jej o tym jakoś wcześniej, ale byłem zmęczony. Chciałem się wykręcić i już iść spać.
- Musisz! - powiedziała z naciskiem Żona - Obiecałeś i napaliłam się. Biegnij po miskę!
Mogłem się jakoś wykręcić? Nie mogłem. Zrobiłem pedicure i jestem wdzięczny Żonie za to, że mnie do tego skutecznie zachęciła. Tak bardzo lubię zajmować się Jej stopami. Umyłem stopy. Zmyłem niebieski kolor. Powyciągałem brudki. Nałożyłem czerwony lakier, drugi zakupiony podczas wyjazdu służbowego. Wyczyściłem skórę wokół paznokci. Oczywiście nie zabrakło okazji do kilkakrotnego ucałowania przepięknych stópek w międzyczasie. Żona siedziała z laptopem na kolanach. Po skończeniu roboty, zapytałem o ocenę.
- Ładnie - pochwaliła mnie Żona, uśmiechając się - Ale następnym razem będzie niebieski - puściła mi oczko.
Byłem już zbyt zmęczony, żeby adorować cudowne stopy Żony. Żałuję, ale zwyczajnie nie dałem rady. Zostawiłem Żonę z laptopem do wyschnięcia lakieru i zasnąłem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz